Hanza Lider Gdańsk pojawiła się dzisiaj w Ergo Arenie uskrzydlona przełomowym zwycięstwem sprzed czterech dni i zdeterminowana wizją rewanżu za wysoką porażkę z Wiosny 2017. Silne bodźce motywujące nie pomogły jednak zaskoczyć niepokonanych Filtrów Liqui Moly Gdańsk, które nadal trzymają się mocno i choć czują na plecach oddech graczy Ego Club Sopot i Teamu Currenda, pewnie kroczą od wygranej do wygranej. Wśród Niebieskich brakowało kapitana Kamila Nadratowskiego, z kolei opiekun Żółtych Piotr Pachnik obecny był na hali, ale nie grał. W bramce natomiast ponownie z konieczności wystąpił Kamil Borkowski, ubrany w bluzę z nazwiskiem broniącego barw Czerwonych Diabłów Dawida de Gea. Najwyraźniej wzoruje się na najlepszych i ze swojego dzisiejszego występu mógł być zadowolony, bo wpuścił jedynie dwa gole. Losy widowiska praktycznie zostały rozstrzygnięte do przerwy. Strzelanie po upływie 180 sekund rywalizacji zainicjował Łukasz Dziengielewicz, za to w szóstej minucie do siatki trafiali zarówno jego klubowy kolega Radosław Szuba jak i przedstawiciel przeciwników Mateusz Kmiecik. Minimalną zaliczkę wciąż zatem posiadali Żółci, ale ich przewagę niedługo potem powiększył Łukasz Dziengielewicz, a śladami kolei w 14. minucie podążył Rafał Bujnowski, cieszący się ze 150. w karierze bramki. Wynik 4:1 gwarantował już duży komfort, ale dla Żółtych było to za mało i tuż przed końcem tej partii gola zdobył również Damian Belecki. Podczas drugiej części zawodnicy lidera pilnowali prowadzenia i spokojnie dowieźli je do końca, wciąż zachowując duże szanse, aby po raz pierwszy w historii zakończyć sezon zimowy bez straty punktów. Zapraszamy na www.pl3.com.pl
Filtry Liqui Moly Gdańsk - Hanza Lider Gdańsk Piłkarska Liga Trójmiasta R-GOL PL3 Zima 2017/2018 camera iphone 8 plus apk
Hanza Lider Gdańsk pojawiła się dzisiaj w Ergo Arenie uskrzydlona przełomowym zwycięstwem sprzed czterech dni i zdeterminowana wizją rewanżu za wysoką porażkę z Wiosny 2017. Silne bodźce motywujące nie pomogły jednak zaskoczyć niepokonanych Filtrów Liqui Moly Gdańsk, które nadal trzymają się mocno i choć czują na plecach oddech graczy Ego Club Sopot i Teamu Currenda, pewnie kroczą od wygranej do wygranej. Wśród Niebieskich brakowało kapitana Kamila Nadratowskiego, z kolei opiekun Żółtych Piotr Pachnik obecny był na hali, ale nie grał. W bramce natomiast ponownie z konieczności wystąpił Kamil Borkowski, ubrany w bluzę z nazwiskiem broniącego barw Czerwonych Diabłów Dawida de Gea. Najwyraźniej wzoruje się na najlepszych i ze swojego dzisiejszego występu mógł być zadowolony, bo wpuścił jedynie dwa gole. Losy widowiska praktycznie zostały rozstrzygnięte do przerwy. Strzelanie po upływie 180 sekund rywalizacji zainicjował Łukasz Dziengielewicz, za to w szóstej minucie do siatki trafiali zarówno jego klubowy kolega Radosław Szuba jak i przedstawiciel przeciwników Mateusz Kmiecik. Minimalną zaliczkę wciąż zatem posiadali Żółci, ale ich przewagę niedługo potem powiększył Łukasz Dziengielewicz, a śladami kolei w 14. minucie podążył Rafał Bujnowski, cieszący się ze 150. w karierze bramki. Wynik 4:1 gwarantował już duży komfort, ale dla Żółtych było to za mało i tuż przed końcem tej partii gola zdobył również Damian Belecki. Podczas drugiej części zawodnicy lidera pilnowali prowadzenia i spokojnie dowieźli je do końca, wciąż zachowując duże szanse, aby po raz pierwszy w historii zakończyć sezon zimowy bez straty punktów. Zapraszamy na www.pl3.com.pl
Không có nhận xét nào:
Đăng nhận xét